* * *
Sądziłam, że to będzie sobota-niedziela, ale jednak Emma wie co robi lepiej niż sądziłam.
Dzisiaj mamy 61 dzień ciąży i wszystko wskazuje, ze rozpoczął się poród.
Rano mieliśmy spadek temperatury do poniżej 37 st. Od tego czasu tylko temperatura rośnie, co wskazuje, że zbliża się akcja porodowa.
* * *
Siedzimy obie w kojcu. Emma co chwila wstaje, kręci się, kopie misternie ułożone przeze mnie kocyki i niemiłosiernie zieje. Atawizm moszczenia gniazda po wilczych przodkach wyraźnie dochodzi do głosu.
Emma odmówiła już śniadania, na obiad nie spojrzała. Jak zawsze w takich sytuacjach ugotowałam jej potrawkę z wołowiny, ryżu i marchewki - kulinarny patent na focha przy misce, czas choroby, pierwszy posiłek po porodzie. Gotowana wołowina jej posmakowała i zjadła kilka kęsów.
Przyszła mama ma już mleko we wszystkich sutkach.
* * *
Zamykam komputer. ten czas jest już tylko dla Emmy.
Trzymajcie kciuki za szybkie rozwiązanie.
Odezwę się kiedy przybędzie na świecie nowych Buhlbiniaków.
* * *
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz